Dzisiaj przychodzę z czymś innym, lżejszym i mam nadzieję, że ciekawym. Nowym nabytkiem w mojej łazience jest szampon Garnier Fructis Aloe Hydra Bomb. Nie mogę się na razie wypowiedzieć na temat jego działania, ponieważ użyłam go zaledwie 2-3 razy, ale mogę przeanalizować jego skład. Szampon zakupiłam w Kauflandzie za kilkanaście złotych. *EDIT: Widziałam go też w Rossmannie* Nie lubię szamponów tworzonych "na jedno kopyto", a ten się wyróżniał. Zapraszam do dalszej lektury.
NO TO POWIEDZ KOTKU CO MASZ W ŚRODKU!
Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Chloride, Camellia Sinensis Leaf Extract, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Glucose, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cereus Grandiflorus Flower Extract, Sodium Hydroxide, Pyridoxine HCl, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Hydroxypropyltrimonium Lemon Protein, Citric Acid, Citrus Limon Pell Extract, Lactic Acid, Pyrus Malus Fruit Extract, Hexylene Glycol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Salicylic Acid, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Linalool, Geraniol, Citronellol, Parfum
Tak jak w przypadku analizy składu bąbelkującej maski do twarzy (post "Dlaczego bąbelkująca maska bąbelkuje") różnymi kolorami zaznaczyłam różne grupy składników. Legendę znajdziecie poniżej.
ZIELONY - tym kolorem oznaczyłam ekstrakty oraz jeden filtrat, jest ich sporo, bo aż 7. Są to: zielona herbata, trzcina cukrowa, eko-konserwant z rzodkiewki, który ma również działanie nawilżające (w tym przypadku jest zbyt wysoko w składzie, aby był użyty docelowo jako konserwant, więc pełni funkcję składnika aktywnego), z kwiatu kaktusa, ze skórki cytryny oraz z jabłka. Do tej grupy zaliczyłam również sok z liści aloesu. Może on być oczywiście podstawą kosmetyku typu szampon, ale jako że znalazł się w środku "stawki", to raczej został użyty jako składnik aktywny.
NIEBIESKI - oznacza rozpuszczalniki. Oczywiście bazą w szamponie, jak i w większości kosmetyków, jest woda. Mamy tutaj również glicerynę, która jest humektantem, czyli ma za zadanie nawilżyć skórę głowy i włosy. Choć z gliceryną trzeba uważać, ponieważ w dużym stężeniu może to działać w odwrotną stronę, czyli może wyciągac wodę ze skóry i włosów, odwadniając je.
ŻÓŁTY - środki powierzchniowo czynne (SPC). To one są odpowiedzialne za mycie. Siarczan lauryloamoniowy to środek anionowy i jest on łagodniejszy niż SLES (?), a dodatkowo jego potencjał drażniący jest obniżany przez amfoteryczną kokamidopropylobetainę. Kokamidopropylobetaina często jest łączona z anionowymi SPC.
RÓŻOWY - dodatkowe składniki aktywne, poza ekstraktami.
CZERWONY - konserwanty, aczkolwiek zastanawiam się dlaczego jest ich aż 5. Może poprzez dodatek konserwantów dopuszczonych do kosmetyków naturalnych (więcej informacji znajdziecie w poście "Środki dopuszczone do stosowania jako konserwanty w kosmetykach naturalnych i organicznych") technolog chciał obniżyć konieczną ilość użytego fenoksyetanolu. Albo kosmetyk miał zawierać same naturalne konserwanty, ale nie poradziły sobie one z zabezpieczeniem preparatu przed rozwojem mikroorganizmów i konieczny był dodatek fenoksyetanolu. Albo jest jeszcze trzecia opcja - może kwas salicylowy został dodany jako regulator pH lub składnik aktywny. Nie wiem co miał "autor" na myśli, ale trzeba pamiętać, że niektóre składniki mogą pełnić różne funkcje w kosmetyku.
BORDO - regulatory pH. Aby kosmetyk prawidłowo działał, miał prawidłową konsystencję itd. musi mieć odpowiednio wyregulowane pH zgodne z tym, jakie ma skóra ludzka.
BRĄZ - zagęstniki, konieczne, aby szampon miał gęstszą konsystencję niż woda. Popularnym zagęstnikiem anionowych SPC jest sól kuchenna.
Składniki na końcu listy INCI to kompozycja zapachowa i alergeny zapachowe. Zapach szamponu średnio przypadł mi do gustu, ponieważ przypomina mi taką mega słodką landrynkę. Za to mojemu chłopakowi bardzo się podoba ... No ale nie jest on w trakcie mycia i po umyciu jakiś mocno narzucający się. Preparat jest przezroczysty, o dziwo wydajny i całkiem dobrze się pieni, choć ilość piany nie świadczy o tym, że kosmetyk dobrze myje i ja to wiem, aczkolwiek też lubię, gdy szampon się dobrze pieni, ponieważ łatwiej wtedy go rozprowadzić na głowie. No i popełniam ten błąd, iż nie rozcieńczam szamponu. Cóż, pewnych starych przyzwyczajeń nie da się wyzbyć. (Zajrzyj też do posta "Mycie włosów - czy wiesz wszystko")
Skrócona charakterystyka szamponu:
Typ szamponu (P/E/H)
|
HUMEKTANTOWY
Lekko PROTEINOWY
|
Detergenty
|
Łagodne
|
Objętość
|
400 ml
|
Cena
|
Ok. 13 zł
|
Wydajność
|
Duża
|
Zapach
|
Cukierkowy
|
Kolor
|
Przezroczysty
|
Składniki nawilżające (humektanty): Składnik proteinowy:
- gliceryna > hydroxypropyltrimonium lemon protein
- ekstrakt z trzciny cukrowej
- ferment z rzodkiewki
- glukoza
- sok z aloesu
- glikol heksylenowy
Moja ocena szamponu
Zauważyłam, że włosy po umyciu tym szamponem są miękkie, sypkie i odbite u nasady. Producent zapewnia, że taki efekt utrzymuje się przez 3 dni. I faktycznie, dopiero na trzeci dzień muszę umyć włosy. Żeby nie było tak kolorowo, wymienię jeden minus - butelkę strasznie ciężko otworzyć, zwłaszcza gdy jest mokra lub gdy mamy mokre dłonie. Za każdym razem, przy otwieraniu mam wrażenie, że zaraz połamię paznokcie.
Ale ogólnie, to to jest jeden z lepszych szamponów, które w ostanim czasie wpadł mi w ręce.
Jeśli uważacie, że post był ciekawy i przydatny, to zostawcie komentarz lub chociaż dajcie lajka! :)